Od dawna planowaliśmy tę wycieczkę i nieprzypadkowo wybraliśmy taką, a nie inną trasę. Jest ona bowiem kontynuacją, w większości zdobytej już przez nas wcześniej, głównej grani Tatr Zachodnich. Tereny te są rzadko odwiedzane przez turystów i tak naprawdę sam nie wiem dlaczego. Pewnie większość wybiera bardziej komercyjne zakątki Tatr, gdzie podziwianie uroków natury przegrywa w brutalnej konfrontacji z dziką rzeszą turystów. Nam udało się praktycznie w zupełnej samotności przez 18km i 8 godzin wędrować i wspinać się jakże imponującymi fragmentami głównej grani. Oprócz mozolnych i na prawdę wyczerpujących podejść o łącznej sumie 1550m(!) na 4 główne szczyty, tj.: Brestową (1934), Salatyn (2048), Spaloną (2084), i Pacholę (2166) mieliśmy także okazję doświadczyć elementów górskiej wspinaczki w okolicach tzw. Skrzyniarek oraz przed samym wejściem na Pacholę. Jako ciekawostkę należy podać, że Salatyn jest ostatnim od zachodu dwutysięcznikiem tatrzańskim. Troszkę pogoda nam nie dopisała i tym bardziej żal, że początek wycieczki zapowiadał się słonecznie i upalnie. Więc gdy w tym samym czasie w Polsce panowały rekordowe upały, my przez połowę dystansu maszerowaliśmy w bluzach, a momentami nawet w kapturach. Generalnie cieszymy się z odwiedzenia kolejnego nieznanego nam do tej pory fragmentu Tatr. W planach na ten rok jest do zdobycia co najmniej jeden z kilku słowackich szczytów, o którym przeciętnemu turyście nie śniło się wcale. Mowa o Barańcu (2185m), ale o tym, mam nadzieję, następnym razem...
Dodaj komentarz
trasa robi wrażenie ,niezły kawałek drogi , gratuluje zdobycia kolejnych szczytów do kolekcji, no i oczywiscie pozdrawiam z nutka zazdrosci ...
witam i gratuluję serdecznie zdobycia kolejnych szczytów, ja właśnie wróciłam z Tatr i choć mam lęk przestrzeni, to byłam nad Rohackimi wodospadami i dalej nad stawami, które otaczają te piękne szczyty, a potem do Zverkovej i koniec niestety... ale plany są, tylko moja córa sie trochę denerwuje moimi pomysłami, ale idzie twardo ze mną (ma 9 lat). Pozdrawiam
basza Robercik na Dzwonie
piyknie kielo cud.juz zek dawno tu nie bywał.wyciecka piyrwsza klasa.ekstraklasa żec mogem.eeech.hej.i pozdrawiam wszystkich.
Dzień dobry, Chciałam zapytać która część z łańcuchami jest trudniejsza Skrzyniarki czy Jagnięcy Szczyt? Zdjęcia z Jagnięcego Szczytu to wejście czy zejście. Często miałam zwichnięcie lewego barku i za bardzo nie mogę liczyć na lewą rękę. Byłabym wdzięczna za podpowiedź bo zdjęcia baaardzo zachęcające
Zarówno Skrzyniarki jak i Jagnięcy szczyt to raczej tzw. "łatwe" łańcuchy. Ja nie widzę na nich żadnego problemu. Jagnięcy to oczywiście wyjście i zejście tą samą drogą, bo innej opcji nie ma. Poradzisz sobie spokojnie :)
Bardzo dziękuję za informację :)
Robert, ładne spodenki