Polana Kalatówki to jedno z niewielu miejsc w polskich Tatrach udostępnione przez TPN dla turystyki rowerowej. Ale czy niespełna 1,5km, niezwykle stromy odcinek z Kuźnic na Kalatówki (średnie nachylenie 12%), najeżony kocimi łbami i prowadzący wśród tłumów zmierzających na Giewont, można nazwać trasą rowerową w pełnym tego słowa znaczeniu? Według mnie – absolutnie nie. Oczywiście, przed wyjazdem na wycieczkę, miałem tego pełną świadomość i choć generalnie jestem bardzo zadowolony z pokonania tego odcinka, to jednak uczulam wszystkich przed w/w trudnościami. Osobiście większą satysfakcją jest dla mnie fakt, iż tak po prostu mogę wsiąść na rower w Nowym Targu i w około półtorej godziny znaleźć się w samym sercu Tatr, bo tak z pewnością można powiedzieć o uroczej Polanie Kalatówki. Drogę powrotną urozmaiciłem sobie podjazdem na najwyżej położoną dzielnicę Zakopanego - Toporową Cyrhlę, skąd lokalnymi drogami zjechałem do kolejnej zakopiańskiej dzielnicy - Olczy. To bardzo ciekawy odcinek z nietypowymi panoramami Tatr i całego Podtatrza.
Szczegółowy opis wycieczki znajdziecie jak zwykle w opisach pod zdjęciami. Zapraszam zatem do galerii!
Dodaj komentarz
Super galeria! :)
Piękne są Tatry o tej porze.
I nie licząc kolejki do kolejki, wyjątkowo mało ludzi jeszcze się tam pląta :) Ja też chcę kiedyś w Tatry na rowerze :))
Pan Bóg kocha Górali; nie dość, że mają cudowne góry, jeszcze im termy dodał. Śliczne zdjęcia.Serdecznie pozdrawiam z Krakowa .
a ty nie musiales stac w kolejce!bo ma......sz rower i wogole jestes the best! zazdroszcze
przydałaby sie jeszcze łódka